Kampania i reklama co ma ze sobą wspólnego. Pomyślmy… poszukajmy definicji. Poświęciliśmy chwilę, aby pochylić się nad zabawnymi definicjami.
2-5 dopuszczalne w grach.
Jak by nie patrzeć – ostra walka na wszystkich frontach. Nawet ten Neapol się kwalifikuje. Rękawy zakasane, pięści ściśnięte, serce w łopocie, wzrok skupiony, mięśnie jak stal. I dajeeeesz! Planujesz, podchodzisz, atakujesz, zdobywasz. Wyborcę, „piątkę” w indeksie, dwie tony ziemniaków albo klienta. W marketingu mechanizm jest zasadniczo ten sam, co w polityce: przez rok zabiegasz o elektorat, a przez kolejne cztery realizujesz swoje plany, starając się go do siebie nie zniechęcić i nawet pozyskać dodatkowy; jak w rolnictwie: szybciutko siejesz, podlewasz, zbierasz, a potem spokojnie podjadasz, smakujesz, dzielisz się z innymi; jak na uczelni: kujesz, kujesz i zdajesz, a potem pomalutku miło toczysz się przez kolejny semestr i atrakcje studenckiego życia, starając się sprawiać wrażenie aktywnego i zaangażowanego.
Grunt, żeby wiedzieć, po co Ci ta kampania. Czy chcesz zwiększyć świadomości marki? Zbudować/wzmocnić/zmienić jej wizerunek? Wprowadzić nowy produkt do portfolio? Pozyskać nowych użytkowników? Zwiększyć lojalność tych, których już masz? Podbić sprzedaż? Wejść na nowy rynek? Zwiększyć obecność w wybranych kanałach promocji i/lub sprzedaży? Przypomnieć o marce? Zaangażować się społecznie?
Kiedy już odpowiesz sobie na te pytania, sprawa staje się naprawdę prosta: planujesz, realizujesz i cieszysz się sukcesem. Brzmi jak plan? Brzmi jak plan!
Ale… jak? Już nasza w tym głowa! Generalnie chodzi o to, że robimy to, co jest opisane w pozostałych zakładkach – razem lub pojedynczo – tylko chwilowo bardziej. Po to, żeby zbudować/zwiększyć/wzmocnić/zmienić/podbić/wejść/przypomnieć. Zrobić kolejny krok w drodze do silnej marki, żeby potem przez jakiś czas spokojnie korzystać z efektów i przygotowywać się do kolejnego uderzenia.
A w tzw. międzyczasie móc spokojnie wyjechać na wakacje. Na przykład do Kampanii.